Z rana klacz zaorać pole miała,
lecz do późna poprzedniej nocy skakała.
Z rana się nie budzi.
Przyszła więc krowa i muczała,
bo ją zbudzić chciała,
lecz to się nie udało.
Potem owca przyszła,
po klaczy skakała, skakała, aż w końcu zrezygnowała.
Ni stąd, ni zowąd przyszedł kozioł,
Beczał, kłuł rogiem, ale klacz jak spała, tak i spała.
Wreszcie zjawił się farmer, sianem koło nosa klaczy pomachał,
ta poczuła zapach, podskoczyła i siano skubać zaczęła.
Gdy śniadanie zjadła, zaorać pole ruszyła.
Grzegorz Grabowski, uczeń klasy Va
Szkoły Podstawowej w Lipsku